piątek, maja 16, 2008

"Buntownik (Bezdomny) z wyboru"

„Imię i nazwisko: Sławomir Gładyszewski. Wiek: 41 lat. Stan cywilny: wolny. Wykształcenie: kucharz-cukiernik, obecnie bezrobotny. Zameldowanie: bezdomny. Poprzedni adres zamieszkania: wartburg, numer rejestracyjny LUD 7580.

Pan Sławek zaczynał jak wszyscy: praca, mieszkanie, kobieta. Potem był alkohol, kłótnie, ulica.” Czytam i oczom nie wierzę, kolejny pean wznoszony przez dziennikarzy na cześć najsłynniejszego już chyba w całej Polsce bezdomnego. Czy im się to nie znudzi. Artykuły o bezdomnym Sławku dawno już przestały budzić litość, teraz są raczej jak odgrzewany kotlet. Sensacja była poruszana już we wszystkich lokalnych mediach, łącznie z gazetką jednej z prywatnych uczelni (czy studenci naprawdę nie mogą znaleźć innych tematów na reportaże w tym mieście?). Poszukując informacji na temat „publikacji o bezdomnym Sławku” natrafiam na Lubelskie Forum Internetowe gdzie rok temu powstał specjalny wątek. Przynajmniej jedna bliska prawdy analiza sytuacji. Bezdomny… przecież to człowiek, szkoda człowieka, a Urząd Miasta milczy, mogliby pomóc, przecież od tego jest pomoc społeczna, po naszej interwencji UM zareagował. I tak w każdym artykule… a na forum: Gość nie chcę iść do przytułka cyt. "bo tam są duże wszy”. Poza tym może zamieszkać z matką, pod warunkiem, że przestanie pić. Zyskał sympatię okolicznych mieszkańców , tylko ciekawe kto wzywał policję i Straż Miejską na interwencję kilkanaście razy. W zimie często odśnieża chodnik przed sklepami, za co dostaje kilka złotych od właścicieli. W jednym z artykułów czytałam, że kiedy zapowiadają się duże mrozy Sławka odwiedza dzielnicowy i nalega, żeby na te kilka dni przeniósł się do przytułku. Ten jednak dzielnie odpowiada, że wie, że w takie mrozy nie można pić alkoholu bo to pewna śmierć i że sobie poradzi. To bardzo „rozsądne” z jego strony, zwłaszcza jak na dorosłego mężczyznę, który miał „normalny dom”, a zamienił go na chatkę pod mostem wybierając alkohol…

W grudniu ubiegłego roku Urząd Miasta spełnił roszczenia mieszkańców i „zrobił coś z bezdomnym pod mostem”, z małą pomocą losu. Pan Sławek zachorował i zabrano go do szpitala, w tym czasie MPO zajęło się uprzątnięciem terenu, który bezprawnie zajął mieszkaniec osiedla. Obecnie przebywa na leczeniu odwykowym w szpitalu psychiatrycznym. I powiem szczerze, że zżera mnie ciekawość jak potoczą się losy najsłynniejszego bezdomnego w kraju.

1 komentarz:

M. pisze...

Podobno wyniósł się z Lublina. Jego dziewczyna, bo pod koniec swojej bytności na Czubach takową posiadał, oskarżyła po alkoholowej imprezie, plenerowej, jak sądzę, Pawła W. o gwałt, z co ów poszedł siedzieć i do rozprawy pozostawał zamknięty. W tamtym czasie Sławek mieszkał na działkach w wąwozie, w jakiejś altance. Wrócił do picia. Po zamknięciu Pawła W. po osiedlu poszła fama, że Sławek jest konfidentem, a oskarżenie o gwałt przez jego małolatę zostało zmyślone. Jak było naprawdę - nie wiem. W każdym bądź razie wszyscy na dzielnicy zostali ostrzeżeni, iż zadawanie się z nim grozi konsekwencjami dotkliwszymi niż ostracyzm lokalnego marginesu.
Wpis ów niech będzie puentą. Sławek G. zniknął z Czubów. Podobno wyjechali razem z tą swoją. Dziewczyna była od niego sporo młodsza. Zaczęli być razem chyba po skończeniu przez nią gimnazjum. Przychodziła do niego w odwiedziny jeszcze w okresie kiedy mieszkał pod kładką na Armii Krajowej.