czwartek, czerwca 11, 2009

Dam at 7 am :)

Every day at 5 am someone gets up and goes to work.

Every day someone is working for 8 hours here.

And every day someone is thinking of you every 5 minutes... canım...

Especially in such a moments, captain...

sobota, czerwca 06, 2009

The Night of Culture in Lublin

Once a year in my home city there is a big cultural event going on. It's called The Night of Culture and it's a night full of life and energy. All the museums and galleries are opened and full of people all night. All the city centre is teeming with life. Every corner of Old Town is shinning and having its own input in this project. More here.

I saw this girl, probably waiting for her beloved. She reminds me myself... standing and waiting for you... canım... Her heart bits faster with every his step made toward her, her arms willing to hug him, her eyes staring at nowhere, her blowed mind far away from here...


czwartek, czerwca 04, 2009

After and before the rain...

After long day at work I came back home and rest while it was raining through most of the afternoon and evening.
I took a picture of racing clouds. Four tower blocks make the picture more interesting and give varied horizon.

Picture was taken from my room in the flat in my home city to follow the idea of running photo diary for Canım. Just like Isabelle Neukor did for Vincent Ettrich in White Apples (Jonathan Carroll).

wtorek, maja 26, 2009

Hidden Manchester...

Last days in Manchester... soon our adventure will be over. We've decided to spent beautiful and sunny day in the city centre. It was great and funny.The plan for the whole day was perfect and timeconsuming, because we've left scheduling process to the professional in this matter - Yogi :D. We were planning to have a relaxed day in Manchester after all the exams and essay writing.

1. Stage (13 pm -17 pm) City Attractions

We went to Town by train from salford crescent at 13:03 pm to the victoria station. First stop was Cathedral and then Urbis, John Ryland Library and City Art Gallery.

2. Stage (17pm- 20 pm) Movie

We went to Odeon to watch the movie of ' Angels and Demons' .

3. Stage (20pm -22pm) Dinner at Turkish Restaurant

We went to have a dinner at a Turkish Restaurant named 'Topkapi Palace'. Here is a link for Menu http://www.onionring.co.uk/menuholder.asp?section=Restaurants&RID=3323&menu=topkapi_palace_2.gif

I'm glad that I could spend my last days in the UK with all of you Erasmus Students in the city, which brought me happiness and live for the last one year.
I will never forget those moments...
I will always go back to my memories and pictures which will remind me the best days of my life...

niedziela, maja 03, 2009

The most beautiful place in the world


Holyhead, Holy Island, Wales...


Fortunately we had good weather, otherwise we would be stuck in the end of the world. It was sunny and warm. The main aim was to get there, visit the city and get to the lighthouse on the other side of the island, what was a little bit problematic considering the distance.
We were lucky, because it appeared that this island has unbelievable friendly inhabitants.
In the Maritime Museum we had met a man who promised to pick us up from the Breakwater Country Park straight to South Stack, where was the aim of our trip. From the seaside to the country park we took the small train, which looked rather like a tractor with trailers...
However it was worthy to spend there some time. The place was really nice and quiet, lots of green areas and some rocks over the sea.
The man who promised to pick us up, occured at the meeting point on time and took us to lighthouse with his car. So kind of him... We are still impressed by his kindness.
When we have arrived we saw amazing view. 3 and a half hours journey was nothing in comparison to what we have seen. I didn't want to go back home from this place, but we had to.
On the way back to the train station we hitchhiked and spent 3 hours in different trains with the most bizarre people ever. In the end it doesn't matter, it was worthy. Check it out !

wtorek, kwietnia 28, 2009

European Capital of City 2008

8 people, 1 city and 1 brilliant day... During essays writing period we went to Liverpool for a one day trip. I've already seen the city, but I went there one more time with a big pleasure. On our obligatory list were two cathedrals, city centre and Alberl's docks.

Except normal pictures, which you can here, I've managed to to capture this particular and unique moment.

wtorek, kwietnia 21, 2009

Muffin Session at The University of Salford

The most increadible habit we could ever create is Muffin Session. I haven't been at first Muffin session in winter semestre personally, but I have heard a lot of about it and together with Veronika and Martin decided to continue it in spring semestre.

The result is better than I have been expecting. We are meeting every Tuesday in the Cafe Livres in the library at 11.15. While sitting around the table, we are chatting about EVERYTHING. Literally every topic is within reach and there is no topic, about which none of us can not say at least something. We have already discussed: Languages in Europe - differences and similarities, The end of the World - proceeding and time, Penal Laws, Economic Crisis, Death Penalty, Self-defense and Possession of weapons.

During the entire academic year we had only one chance to go out and have outdoor Muffin Session. I could not stop myself to take some pictures. And our core team is not complete, because for some of us it is still Easter Break.

niedziela, kwietnia 12, 2009

Inspirujący parapet wiosną...


Bogaty - to nie ten, kto ma dużo pieniędzy, lecz ten, kto może sobie pozwolić na życie wśród uroków, jakie roztacza wczesna wiosna.
Antoni Czechow

piątek, kwietnia 03, 2009

Wiosenny plener

Chwila zastanowienia, ostatnie spojrzenie za okno, pogoda jak marzenie i już dwoje krejzoli jedzie na wiosenny plener. Plan jest prosty złapać światło "złotej godziny" przed zachodem słońca. Tym razem na miejsce pleneru wybraliśmy jedno z jezior Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Efekty poniżej i jak zwykle w stałym miejscu.





niedziela, marca 22, 2009

Pierwszy Dzień Wiosny...

21 marca... Pierwszy Dzień Wiosny tego roku okazał się bardzo łaskawy i obdarzył nas słońcem i ciepłem. Razem z grupą studentów Erasmusów (i nie tylko) wybraliśmy się na wycieczkę organizowaną przez International Society do Lake District.
Przed wyjazdem słyszałam, że tam jest bardzo ładnie, ale to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania... Było ślicznie i do tego fantastyczna pogoda.
O to kilka fotek, więcej jak zwykle tutaj.







czwartek, marca 19, 2009

Chińskie ciasteczko...














Równe energie mogą się zwalczać w nieskończoność, lecz wspólnie mogą zmienić świat.

Aż nie chce mi się wierzyć, że znalazłam taki cytat... Jest idealny w swojej prostocie, a jednocześnie wyraża wszystko to co chciałabym powiedzieć... i wszystko czego w życiu pragnę...

wtorek, marca 17, 2009

Whitby


Kolejny weekend minął bezpowrotnie... Trochę żal, ale jak sięgnę pamięcią do tego co przyniósł to niczego nie żałuję...
Razem z grupą znajomych i International Society wybraliśmy się na wschodnie wybrzeże do Whitby i nad zatokę Robin Hood'a. Pogoda była fantastyczna, zupełnie jak nie w Anglii, a i miejsce okazało się zdumiewająco piękne...

Trzy godziny jazdy autokarem upłynęły nam na nauce języka polsko-tureckiego, opowieściach z... morza rodem i przysypianiu czasem.
Kolejny etap wyjazdu to Zatoka Robin Hood'a i wspaniałe klify... temperatura około 10-15 stopni i ani podmuchu wiatru. Do tego szybka kawusia i dalej w drogę.

Następny etap to już Whitby i kilka godzin wolnego czas. My postanowiliśmy zacząć nasze popołudnie od doświadczeń smakowych. Region Whitby słynie z fish & chips, dlatego jednogłośnie wybraliśmy się na wybrzeże, żeby znaleźć miejsce gdzie serwują ten przysmak.

Następnie udaliśmy się w miejsce, którego nie mogliśmy ominąć - Whitby Abbey, czyli ruiny opactwa benedyktynów. Widok wprost magiczny... Kiedy robiliśmy zdjęcia, podszedł do mnie starszy pan - Anglik i powiedział, że kilka metrów dalej jest miejsce z którego obejmę całe ruiny i ich odbicie w stawie. Był bardzo usatysfakcjonowany kiedy zobaczył na moim wyświetlaczu ujęcie o jakie mu chodziło.

Ostatni punkt naszej wycieczki to kilka niezapomnianych chwil na brzegu morza, wpatrywanie się w fale i wsłuchiwanie się w ich szum... Na długo pozostanie mi ten obraz w pamięci...

Z całą pewnością to był jeden z piękniejszych dni w trakcie pobytu w Anglii...

poniedziałek, marca 16, 2009

Przepis na wiosenny pulpit

Wiosna!!!
Moja ulubiona pora roku... nigdy wcześniej ani później zieleń nie jest tak zielona... jak w czasie wiosny... nigdy wcześniej ani później nie mam tyle energii... żeby móc góry przenosić...

Skoro czas na wiosenne zmiany i porządki... to ja zaczęłam od pulpitu mojego komputera.
Nic tak nie poprawia humoru jak jak fantastycznie odmieniony pulpit najlepszego przyjaciela człowieka XXi wieku. Najpierw zrobiłam dwa przewiosenne zdjęcia



A następnie zrobiłam z przy ich użyciu dwa megawiosenne pulpity...
W wersji bardziej stonowanej...


Albo bardziej odlotowej...


Miłej zabawy przy komponowaniu własnego pulpitu !

środa, marca 04, 2009

Vicky Cristina Barcelona...

Ten film to prawdziwa mieszanka pożądania, miłości, zazdrości, niespełnionych marzeń i pragnień. Tak jak nasze życie... może tylko brakuje w nim rewolweru... Amerykańska hollywoodzkość i hiszpański temperament stworzyły nieskazitelny obraz na tle przepięknej Barcelony. O ile fabuła filmu przez większość trwania wydaje się być mocno oderwana od rzeczywistości, o tyle zakończenie staje się niczym kubeł zimnej wody na głowę.
Film opowiada historię dwóch kobiet Vicky i Cristiny, które chcąc nie chcąc wplątują się w związek Marii Eleny i Juana Antonio. Czasem jest pięknie jak w Hiszpanii, czasem dramatycznie, nie brakuje też swoistego happy endu. Wszystko pokazane oczami Woody'ego Allena.

Przesłanie? Według mnie chyba coś takiego:

...życie jest bogatsze od wszelkich norm, ale nawet po największych zawirowaniach wszystko wraca do normy...

wtorek, marca 03, 2009

Dzień Pierwiastka Kwadratowego

"Czego to ludzie z głodu nie wymyślą..."

Zdarza się 9 razy w ciągu jednego wieku. I tak na przykład w tym stuleciu mieliśmy już:
01.01.2001
02.02.2004
dziś jest 03.03.2009, a kolejne Dni to:
04.04.2016
05.05.2025
06.06.2036
07.07.2049
08.08.2064
09.09.2081

Ktoś zapyta czy są jakieś szczególne cechy tego dnia albo sposób obchodzenia?
Nie... po prostu dzień jak każdy inny. Chociaż niektórzy mówią o wycinaniu kwadratów z roślin korzennych, m. in. ziemniaki, marchewka, pietruszka, a to w związku ze znaczeniem nazwy w języku angielskim (ang. Square Root Day - root oznacza również korzeń).

Ja mam szczególny sentyment do kolejnych ustanawianych Dni. Skoro możemy mieć Dzień Świętego Walentego, to dlaczego nie możemy mieć Dnia Pierwiastka Kwadratowego albo Dnia Liczby Pi, który nawiasem mówiąc już niedługo... W końcu każdy dzień jest dobry do świętowania, jeżeli możemy do tego jeszcze coś wymyślić przyjemnego jako temat rozmowy, to jeszcze lepiej.

A więc z kubkiem angielskiej herbaty (z mlekiem of course) w jednej dłoni i shortbread'em w drugiej, wznoszę toast:

Szczęśliwego Dnia Pierwiastka Kwadratowego!!!

poniedziałek, marca 02, 2009

Chester...

Kolejny weekend i kolejna fantastyczna wyprawa ze znajomymi Erasmusami. Tym razem do Chester w bardzo międzynarodowym gronie. Co prawda byłam już w tym miasteczku, ale warto było udać się tam jeszcze, zwłaszcza w takim gronie... Przy okazji ćwiczyliśmy turecki, czeski, słoweński i polski. Oto kilka fotografii...


Wnętrza katedry w Chester.


Po drodze znaleźliśmy wiosnę.


I tu...


A o to 6 śmiałków... i te twarze roześmiane.


niedziela, marca 01, 2009

"Green eyed monster"

Od tygodnia jestem pod wrażeniem i z podziwu wyjść nie mogę.

Tydzień temu razem ze znajomymi udałam się na gig, podczas którego występowało kilkoro wykonawców. Najpierw na scenę wyszedł chłopak, którego imienia nie pamiętam. Starał się jak mógł, ale do odpowiedniego poziomu brakuje jeszcze trochę, kilka razy zapomniał akordów, a kilka razy tekstu. Na szczęście potem było już tylko lepiej...

Gdy na scenie pojawiła się Jess Kershaw, nic nie zapowiadało tego co zaprezentuje. Wykonała kilka piosenek, w większości swojego autorstwa, które mnie powaliły na kolana. Zarówno głos jak i gra na gitarze i klawiszach nieskazitelne, do tego niepowtarzalny akompaniament skrzypiec w wykonaniu siostry znajomej. Tak na prawdę to trudno cokolwiek jeszcze dodać, bo trudno opisywać muzykę.
Więcej szczegółów oraz możliwość posłuchania utworów - tutaj.

Tego wieczoru na scenie pojawili się również Luke - 14-letni chłopak z niesamowitym głosem i grą na gitarze oraz Joni - młoda dziewczyna, zaprezentowała fantastyczną grę na klawiszach i skrzypcach oraz umiejętności wokalne.

piątek, lutego 20, 2009

Dzień Kubusia Puchatka

Moje ulubione radio przypomniało mi, że przecież 18 stycznia, czyli około miesiąc temu, obchodzono Dzień Kubusia Puchatka. Wszyscy wiedzą kim jest Kubuś Puchatek, a jeżeli ktoś nie wie, to niech przeczyta ten wpis...

Pamiętam, kiedy byłam mała, pewnego roku w Dzień Dziecka włożyłam paluszek pomiędzy drzwi od samochodu... Bolało... Pomimo, że palec nie został przytrzaśnięty w drzwiach tylko lekko stłuczony, to jednak delikatne rączki kilkulatki okazały się niczym w starciu z metalem... i po jakimś czasie paznokieć zszedł. Aby ulżyć mi w cierpieniach moja kochana mama przygotowała mi miseczkę z roztworem rivanolu i cały wieczór przesiedziałyśmy w kuchni, czytając polskie tłumaczenie Kubusia Puchatka pt. Fredzia Phi-Phi autorstwa Moniki Adamczyk. W ramach ciekawostki warto dodać, że to tłumaczenie zostało wydane w moim rodzinnym mieście w nakładzie 100.000 w 1986 roku - i tą informację, również pamiętam z tamtego wieczoru...

To zaskakujące jakie wspomnienia znajdują się w naszej pamięci i tylko czekają na pobudzenie. Kiedy usłyszałam o obchodach tego Dnia w radio, poczułam zapach rivanolu z tego wieczoru.
Na koniec kilka ulubionych cytatów:
"Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej tam Prosiaczka nie było."
"Myśl, myśl, myśl."
"Czas na małe co nie co."
"To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki znam, to ten, że się jest pszczołą."

czwartek, lutego 19, 2009

W jednym garnku...

Zamieszczam kolejny sprawdzony osobiście przepis, na wieprzowinę duszoną z pieczarkami, papryką i kukurydzą. Szczegóły poniżej...

Skład:
  • 2-centymetrowy plaster wieprzowiny
  • 4-5 pieczarek
  • pół cebuli
  • mała papryka czerwona
  • mała puszka kukurydzy
  • oliwa
  • łyżka masła
  • około szklanki bulionu
  • pół szklanki ryżu
Kroimy mięso w cienki paski i podsmażamy na oliwie, wyjmujemy na talerzyk. W garnku topimy masełko i szklimy cebulę, dodajemy pokrojoną w paski paprykę i pieczarki pokrojone w plasterki. Na koniec wlewamy bulion, dodajemy mięso, kukurydzę i ryż. Całość mieszamy i dusimy na ogniu około 15-20 min, mieszając, żeby nie przywierało do dna i nie przypaliło się.

Prosto, smacznie, tanio !!! - w sam raz na studencką kieszeń.

środa, lutego 18, 2009

Światowy Dzień Kota

Chciałam tylko szybciutko nadmienić, że wczoraj, 17 lutego, obchodzono Światowy Dzień Kota. Wiem, że to trochę nie fair z mojej strony, bo w końcu to Święto tych zwierzaczków, ale ja jednak czuję, że i moje w pewnym sensie.

Dlaczego?
Z kilku powodów:
1. chodzę własnymi drogami
2. lubię się połasić
3. nie dam się zagłaskać
4. mam kilka żyć
5. potrafię pokazać pazurki

Pozdrawiam wszystkich, którzy czują się podobnie jak ja...

poniedziałek, lutego 16, 2009

Walę Tynki

Moje tegoroczne Walentynki upłynęły zupełnie aromantycznie. A to za sprawą odległości jaka nas dzieli i którą trudno pokonać nawet w taki dzień. Zamiast kolacji we dwoje - kolacja we troje w gronie znajomych, zamiast romantycznej nocy - całodniowa wycieczka do Leeds. Ale tak na prawdę czy potrzebujemy jednego dnia w roku, żeby usłyszeć lub powiedzieć: "Kocham Cię"?

Dzień Świętego Walentego powinien dać jeszcze jedną okazję ku temu aby wyznawać i okazywać sobie miłość. Tymczasem stał się w pewnym sensie ograniczeniem, które sprawia, że czekamy z wszelkimi nadzwyczajnymi przejawami miłości na ten dzień, uspokajając swoje sumienie podczas fantastycznej kolacji, bo przecież odbębniliśmy Walentynki.
Nie tędy droga !!!

Przy okazji Dnia Świętego Walentego warto wspomnieć kilka ciekawostek:
  • 14. lutego to Dzień Świętego Walentego, patrona ludzi chorych na padaczkę i podagrę, hmmm...
  • 15. lutego w starożytnym Rzymie obchodzono Luperkalia, a było to Święto ku czci Junony, bogini kobiet i małżeństwa i to prawdopodobnie zwyczaje związane z tym Świętem dały początek tradycji obchodzenia Dnia Walentego.
  • w przedwalentynkowej Polsce (oraz innych państwach nadbałtyckich i słowiańskich) podobną funkcję spełniała Kupalnocka (Noc Kupały) obchodzona w nocy z 21 na 22 czerwca
  • w dalekiej Japonii, Korei Południowej i na Tajwanie zwyczajowo to kobiety dają prezenty mężczyznom w dniu 14. lutego, 14. marca w Biały Dzień mężczyźni mogą odwzajemnić się i obdarować swoją wybrankę tradycyjnie słodyczami, ponieważ Biały Dzień został stworzony przez Narodowe Stowarzyszenie Przemysłu Cukierniczego.
I jeszcze dwa akcenty brytyjskie...
W Anglii w dawnych czasach w Walentynki dzieci przebierały się za dorosłych, chodziły od domu do domu w małych grupach i śpiewały piosenki o miłości, z powtarzającym się motywem "Dzień dobry, Walenty".

W Walii popularne były drewniane miłosne łyżeczki, którymi zakochani obdarowywali się 14-go lutego. Łyżeczki były najczęściej dekorowane serduszkami, kluczami i kłódkami. Miało to oznaczać "Otwórz moje serce!".

(fragment książki "Walentynkowe wróżby i zwyczaje")
A ja życzę wszystkim dużo miłości przez cały rok, a nie tylko w Walentynki...

niedziela, lutego 15, 2009

Sobota w Leeds...

Leeds to niewielkie miasteczko oddalone od Manchesteru o godzinę drogi pociągiem na północny-wschód (w głąb kraju).


Najpierw naszym oczom ukazały się ośnieżone wzniesienia, podczas gdy w Manchester i Leeds nie ma ani grama śniegu. Cała podróż upłynęła w mgnieniu oka na polskich rozmowach na bardzo poważne tematy jak historia, polityka i ekonomia Polski i Wielkiej Brytanii (musiało się tak skończyć, w końcu na wycieczkę wybrali się historyk, politolożka i finansistka).
Leeds przywitał nas...małym głodem i mlecznie zachmurzonym niebem (kiepska pogoda na robienie zdjęć).
Najpierw wybraliśmy się zobaczyć ruiny opactwa Kirkstall...


Było ładnie...


Czasem bardzo wzniośle...


A czasem bardzo mrocznie...

Po odwiedzinach w opactwie, udaliśmy się obejrzeć Królewską Zbrojownię, która zrobiła na nas ogromne wrażenie. Muzeum mieści się w nowym budynku przygotowanym specjalnie na potrzeby zbrojowni, a eksponaty przewyższają jakością i ilością większość znanych mi muzeów.


Nie można zapomnieć o specjalnym kąciku dla dzieci, który jest w każdym miejscu związanym z kulturą, sztuką i historią. My trafiliśmy również na pokaz walki i cięcia melona...


Nawet na nas zrobiło to wrażenie, a co dopiero na dzieciakach...
Całe szczęście mamy Muzeum Powstania Warszawskiego, które według mnie zapoczątkowało nową erę przedstawiania historii w Polsce.

Po Zbrojowni udaliśmy się na kolację, a że były Walentynki... to ze stolikiem było coraz ciężej. Koniec końców znaleźliśmy przyjemną restauracyjkę w okolicy kościoła Świętego Johna, a następnie udaliśmy się na stację, żeby złapać pociąg. Wróciliśmy później niż planowaliśmy, ale warto było...

Więcej zdjęć tutaj.