Jak co tydzień przygotowuję się do zajęć, czytając internetowe wydanie „Dużego Formatu”. Jeden z artykułów dotyczy „hałaśliwych sąsiadów”. „…Koło pierwszej obudził nas wyjątkowo głośny bit. Ktoś pogłośnił basy. Łomot staje się nie do zniesienia. Czuję, jak przez ścianę przechodzi wibracja. A potem zaczyna się koncert piosenki bazarowej. Widocznie impreza przekroczyła punkt krytyczny. Towarzystwo przestało się z czymkolwiek liczyć…” . Mam wrażenie, że ten artykuł jest o wczorajszej nocy, a mój zmysł empatii pozwala mi przypuszczać, że w podobnym stanie psychicznym jak narrator artykułu znajduje się dziś większość mieszkańców mojego bloku. Klasyczny przykład wcielania w życie opowieści z języka polskiego w szkole podstawowej o Pawle i Gawle co w jednym stali domu . Obecnie na fali kursów NLP (neurolingwistycznego programowania) można łatwo wytłumaczyć dlaczego pomimo, że wszyscy znają tą opowieść i morał z niej płynący, postępują w sposób odmienny. „Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe” brzmi całkiem jak „Nie myśl o różowym słoniu, o czym właśnie pomyślałeś?”.
Staram się zrozumieć… Mówię sobie: młodość, pomyśl jakie Ty imprezy urządzałaś w domu ze starszym bratem… Widzę siebie, jak odbieram telefon od sąsiada z ostrzeżeniem, że zadzwoni na policję. Razem ze starszym bratem urządzaliśmy spotkanie dla znajomych. Powiadomiliśmy „sąsiadów przez ścianę” o planowanej skromnej imprezie. Muzyki nie było w ogóle, bo oboje wolimy ją w słuchawkach, tylko głośne rozmowy. Musiały być głośne, skoro po 1 zadzwonił sąsiad z niższego piętra, strasząc policją…
Wyobrażam sobie co czuli imprezowicze wczorajszej nocy, ale nadal nie rozumiem, dlaczego ten spór musi wyglądać jak węzeł gordyjski.
Ze skrajności w skrajność… Gdy u nas w społecznościach blokowisk od lat panuje zasada „Wolność Tomku w swoim domku”, to w sąsiednich Niemczech, żeby mieć w domu pieska czy kanarka trzeba mieć zgodę każdego z sąsiadów wspólnoty mieszkaniowej. Gdzie wobec tego szukać starożytnego „złotego środka”. Ktoś mądry powiedziałby, że swojej wolności szukajmy w wolności drugiego człowieka. Jednak kiedy siedzi się w czterech ścianach małego pokoiku, który wciśnięty jest jak klocek puzzle pomiędzy inne malutkie pokoiki trudno jest mówić o takich pojęciach jak przestrzeń czy wolność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz