Dlatego basen... basen... i jeszcze raz basen...
a na basen... ze znajomymi na pogaduchy.
(chociaż to niesie ryzyko i można nabrać wody w usta, jak słusznie zauważył H.)
A jak to wygląda w praktyce z The University of Salford?
Bardzo prosto.
Każdy kto mieszka na terenie campusu studenckiego, tzn. w jednej z 6 lokalizacji akademików, za jedyne 5 funtów (koszt administracyjny wyrobienia karty) może do woli korzystać z The Tom Husband Leisure Centre.
Ogromny jak na warunki akademickie kompleks oferujący
- sale gimnastyczną dostosowaną do większości sportów (halówka, badmington, koszykówka etc),
- dwie sale do ćwiczeń z ciężarami,
- jedną klimatyzowaną salę do ćwiczeń kardio (rowerki, bieżnie, step w takiej ilości, że nie ma kolejek),
- jedną z lepszych w Anglii ściankę wspinaczkową,
- trzy korty do squasha,
- dwa stoły do snookera
- kilka sesji aerobiku w kilku odmianach w tygodniu
- kilkanaście różnych klubów sportowych działających na terenie centrum
- oraz mój faworyt, basen, jakuzzi i sauna
Czy to nie wspaniałe rozwiązanie?
Po co zmuszać studentów zaliczeniami z w-fu do uprawiania sportów pomiędzy wykładami, skoro można zwyczajnie pozwolić im na uprawianie dowolnego sportu o prawie dowolnej porze dnia (centrum czynne średnio od 9 rano do 21).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz