Prokrastynacja to zjawisko jest wszystkim dobrze znane, najlepiej znają je studenci w czasie sesji. Przez większość z nas nazywane dotychczas "lenistwem", od dziś niech będzie zaszczycone tą fantastyczną nazwą. Aby zobrazować je posłużę się dwoma cytatami:
Boshe spraw, żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce... (modlitwa zdaje się Kubusia Puchatka)oraz
To co masz zrobić dziś, zrób za dwa dni, będziesz mieć dwa dni wolnego. (ludowe porzekadło)i teraz już wszystko jasne, a jeżeli ktoś nadal nie wiem o czym piszę, to zachęcam do przeszukania internetu, aż roi się od informacji na temat tego schorzenia, tu albo tu.
Choroba przebiega w cyklach, o następujących etapach:
- "Chęć zrobienia czegoś
- Decyzja o zrobieniu tego
- Odkładanie czynności bez poważnego powodu
- Uświadomienie sobie niekorzyści, jakie pociąga za sobą odkładanie
- Kontynuacja odkładania
- Szukanie wymówek bądź odejście od problemu
- Odkładanie
- Wykonanie zadania w czas, bardzo się przy tym stresując... lub ukończenie go za późno... bądź też nie zrobienie go wcale
- Postanowienie o niepostępowaniu w ten sposób w przyszłości
- Niedługo po tym sytuacja się powtarza..."
Poszukajmy zatem rozwiązania:
- "duże części materiału dziel na małe, łatwiejsze do ogarnięcia w krótkim czasie,
- sporządzaj listy zadań do wykonania (ale nie poprzestawaj na tym),
- wiedz, że wszystko trwa dużo dłużej niż sądzisz,
- wyeliminuj "zajęcia zastępcze", np. ciągłe, nerwowe sprawdzanie emaili,
- ustal konkretny termin rozpoczęcia danej czynności,
- znajdź miejsce, w którym nikt nie będzie ci przeszkadzał,
- zacznij od środka, jeśli nie wychodzi ci początek"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz