niedziela, września 05, 2010

Sunday's Muse, because every Sunday needs a good inspiration...

Dziś jest niedziela, i ponieważ każda niedziela potrzebuje dobrej oprawy, dzisiejsza upływa pt. "Biała masajka".




W ostatnią niedzielę TVN wyemitował o całkiem ludzkiej film pt. "Biała masajka". Poruszona tym obrazem (czuję w pewnym stopniu zrozumienie dla tej kobiety), rozpoczęłam poszukiwania w internecie... w końcu od czego się go ma. Szybko znalazłam książkę pod tym samym tytułem dostępną w Empiku za jedyne 9,90 zł !!! Klik i już jest moja. Za chwilę natrafiłam na zwiastun filmu na Youtube. Klik i już wiedziałam czego spodziewać się po reklamach.

Po dłuższych poszukiwaniach na Youtube można znaleźć cały film z polskimi napisami (albo angielskimi). Film jest częściowo po angielsku, niemiecku i suahili (jak przypuszczam). Następnie odnalazłam soundtrack z
filmu, który na prawdę przypadł mi do gustu. Natomiast w piątek dostałam moją książkę i od tego momentu czytam ją wytrwale. Moje pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne ze względu na styl pisania (a może tłumaczenia). Trochę nieudolny, trochę twardy niczym dziecko z podstawówki, miejscami niegramatyczny (dlatego podejrzewam tłumaczenie). Przygody Corinne są jednak bardziej wciągające, a do tego osadzone w realiach czasowo-przestrzennych. Polecam!


Bardzo polubiłam tego typu literaturę, po przeczytaniu "Niewiernej" Ayaan Hirsi Ali. Książkę tę również bardzo polecam.

1 komentarz:

migotka pisze...

Też oglądałam ten film, ale już jakiś czas temu. Jest naprawdę świetny i poruszający! Książki natomiast nie czytałam bo podejrzewałam to co potwierdziłaś: że jest źle napisana.